Tytuł : "Lament. Intryga królowej elfów"
Oryginalny tytuł : "Lament: The Faerie Queen's Deception"
Dylogia o świecie fejów
Autor : Maggie Stiefvater
Wydawnictwo :Illuminatio
Stron : 319
Ostatnio miałam
przyjemność zetknąć się z inną książką tej autorki - "Drżeniem", która
to powieść kompletnie mnie urzekła. Ciekawa fabuła, interesujący
bohaterowie sprawili, że sięgnęłam po kolejną książkę tejże autorki.
Pani Stiefvater, zawiodłam się na Pani
Deirdre jest nieśmiałą, ale bardzo utalentowaną harfistką. Mocno stresuje się przed publicznymi wystąpieniami. Któregoś dnia przezwyciężyć strach pomaga jej przystojny młodzieniec o imieniu Luke. Chłopak chce jej zaimponować i skłania ją do odważniejszej gry. Tworząc duet, podbijają serca publiczności.
Od spotkania z Lukiem zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Dotychczasowy, spokojny i uporządkowany świat Deirdre wywraca się do góry nogami. Czy miłość do chłopaka, który nie chce zdradzić swojej przeszłości może być bezpieczna? Dlaczego Deirdre na każdym kroku spotyka czterolistną koniczynę? Czemu rodzina dziewczyny żywi niechęć do Luke'a? Jeśli jesteś ciekaw odpowiedzi, sięgnij po "Lament"!
Już z tytułu i opisu wiemy z góry, co się wydarzy. Królowa Elfów pragnie usunąć Deirdre ze swojej drogi, a przy okazji rani jej bliskich. Co zrobiła Dee, że ściągnęła na siebie gniew Królowej? Kiedy dziewczyna odkrywa w sobie magiczne zdolności, dzięki nim próbuje znaleźć odpowiedzi na nurtujące ją pytania. Czy jej się to uda?
Główna bohaterka jest irytująca, ale postać Luke'a budzi całkiem pozytywne emocje. Ten wesoły i zabawny chłopak budzi sympatię. To chyba taki typ faceta, którego się po prostu lubi. Przyjaciel Dee, James, również jest przyjemny. Ciocia, babcia, matka i koleżanka głównej bohaterki są dobrze zarysowane, za to jej tata jest kompletnie bezbarwny. Równie dobrze mogłoby go w ogóle nie być.
W zasadzie jest to typowy przedstawiciel gatunku paranormal romance. W książce pojawiają się typowe dla niego cechy. Jak dla mnie, przez to książka traci na wartości, bo mam już dość czytania po raz enty o trójkącikach miłosnych. Smutne to, lecz prawdziwe.
Ale są też plusy! W "Lamencie" podobają mi się celtyckie akcenty. Każda nowa strona obfituje w nawiązki do prastarych baśni i legend. Powieść wypełniona jest też muzyką. Autorka pokazuje jak dużą rolę odgrywa ona nie tylko w życiu Dee, ale i świecie fejów.
Książka idealna na leniwe, letnie popołudnia. Nie najgorsza intryga, szczypta tajemnicy i humoru składają się na całkiem dobre czytadło. Lekkie i sympatyczne, świetnie się sprawdzi dla osoby potrzebującej relaksu.
Moja ocena : 6/10
Dylogia pani Stiefvater składa się z :
1. Lament. Intryga Królowej Elfów
2. Ballada. Taniec mrocznych elfów
"Czy naprawdę sądzisz, że Bóg przebaczyłby mi tę całą krew na rękach, nawet gdyby moja dusza była wolna ? I tak pójdę do piekła, nieważne, co się stanie. Pozwól mi, póki mogę, cieszyć się moją małą beznadziejną miłością."
3 komentarze:
Ah, a ja tą książkę mam w domu i powiem szczerze, że z racji tego, iż elfy lubię spodziewałam się wielu dobrych rzeczy po niej. A tu taka niespodzianka... ;)
Okładka książki jest przepiękna. Ruda dziewczyna i zielono, dosłownie jak w Irlandii ;)
Kiedy napisałaś o czterolistnej koniczynie myślałam, że właśnie tam na moment się znalazłam.
Książkę przeczytam mimo tak niskiej oceny - ciekawi mnie, a bohaterkę potrafię zignorować.
Pozdrawiam, Donna
ps. U mnie oprócz przenosin na inny blog pojawiła się nowa notka. Teraz publikujemy na tej samej witrynie :D
www.w-duszy-ksiazek.blogspot.com
Nie lubię irytujących bohaterek, nie lubię paranormali, a te dwa argumenty raczej przekreślają szanse by ta książka mi się spodobała. Dlatego raczej zrezygnuję.
Prześlij komentarz
Będzie mi bardzo miło, jeśli zechcesz zostawić po sobie ślad! :)